• Wakacje

          • Wakacje 2014

          • Kartka z wakacji z Wielkiej Brytanii

            P. Teresa Kowalska

            W czasie tegorocznych wakacji  młodzi artyści z kałuszyńskiej podstawówki zmieniły  kierunek  wojaży. Po gorącej Bułgarii, Włoszech, Rzymie  w poprzednich latach wzięto kurs na  mniej gorącą wyspę – Wielką Brytanię. A stało się tak za sprawą zespołu Cheerleaders  Eksplozja, która jako wicemistrz Polski zakwalifikowała się na Mistrzostwa Europy Cheerleaders. Mistrzostwa odbywały się w Manchester – wszyscy wiemy  - miasteczka mocno związanego ze sportem. Zespołowi Eksplozja towarzyszyła Kasianiecka / wszyscy liczyli na wyjątkowe  przeżycia. Oczekiwania się spełniły.

            2 lipca rozpoczęła się wielka przygoda. Po długiej podróży  z Kałuszyna przez Niemcy, Belgię, Holandię, Francję 33 osobowa grupa miała przekroczyć kolejną granicę na trasie do Anglii. Wjazd na wyspę niecodzienny – bo Eurotunelem.  Sam widok opancerzonego  „pociągu” do którego  wjeżdżały autokary i samochody wyzwala emocje. W środku gorąco, duszno, uszy się zatykają od panującego  nadciśnienia. Czuje się szybkość, cały przejazd trwa  ponad pół godziny, a potem … już dobrze – jesteśmy w Anglii. Jeszcze długa podróż do Manchesteru. Niewiele widać z okien autokaru, bo zapada noc.  Nad ranem  kwaterujemy się w hotelu pięknie położonym w centrum miasteczka nad kanałem , na drugim brzegu widać przystań dla stateczków.

            Po śniadaniu  zwiedzanie Manchesteru. Towarzyszy nam p. Iza – Polka mieszkająca od 8 lat na wyspie. Miasteczko jak wyjęte ze starej ryciny dawne kamieniczki z czerwonej cegły, szeregowe zabudowania. Jest jakaś tajemniczość w tych budowlach. Zwiedzamy Muzeum Techniki porównując do naszego – warszawskiego. Na pewno to w Manchesterze jest dużo większe z historyczną nutą / dawne pojazdy, samoloty, maszyny, całe hale fabryczne włókiennictwa/ obok nowocześnie urządzonych sal  interaktywnych, pełna możliwość zabawy. W ogóle w Manchesterze widać zbicie architektury tej dawnej  z elementami nowoczesności / wieżowce, gmachy instytucji/. Tak jest to razem skomponowane, że nie drażni , a wręcz odwrotnie „pasuje” Hit tego dnia to Biblioteka Harrego Pottera – wspaniała stara budowla z krużgankami, stylowymi okienkami z zewnątrz i pięknymi komnatami w środku. Dużo przestrzeni  , kolumn , luster i tysiące ozdób, rzeżb z przeważającym tematem smoków. Do tego meble retro i czuliśmy się jak w zaczarowanym filmie. Dzień zakończył się zakupami w Centrum Handlowym  . Szczególnie ulubionym sklepem stał się  Tak zwany Funciak czyli tani sklep, w którym za jednego funta można  bvło już coś kupić. Wieczorem jeszcze próba przed jutrzejszym konkursem.

            Nadeszły  Dni  Mistrzostw. Nasza reprezentacja  EKSPLOZJA występowała w pierwszym /Junior Młodszy/i drugim dniu / Junior/ w kategoriach GROUP STUNT. Stres niesamowity , hala ogromna/ na co dzień służąca do uprawiania sportów motorowych/. Zespoły różnojęzyczne, niby uśmiechały się do siebie wzajemnie, stawały na macie gotowe do prezentacji.  Grupy  pokazywały swoje umiejętności, a  wielonarodowa widownia kibicowała głośno dopingując  swoich rodaków.  Wreszcie i nasi weszli na matę. Staramy się krzyczeć – może nas usłyszą i doda im to odwagi - jednocześnie zaciskając kciuki, aby wszystko dobrze poszło. Na twarzach cheerleaderek  skupienie, 3  minuty i stres po wykonaniu układu jeszcze trwa , jeszcze drżą ręce i nogi  i pytania jak było ? I uspokajająca odpowiedź  opiekunów : Dobrze było. W naszej kategorii  dominowały zespoły z Niemiec. Podniosły poprzeczkę baaaaaardzo wysoko, zajęli wszystkie medalowe miejsca. VI i VII miejsce to nasz wynik. Nie jest to pułap naszych pragnień i możliwości, ale był to sprawdzian  i uświadomienie ile pracy jeszcze przed nami, aby wysoko zaistnieć w Europie.  Ostatniego dnia pobytu w Manchesterze  jeszcze jeden występ  na placu w Centrum miasteczka. Tym razem na ludowo w strojach regionalnych – łowickich pokazujemy nasz rodzimy polski folklor. Występom towarzyszyły zdjęcia z tubylcami, którzy mieli okazję sfotografowania się  z akcentem polskości. Było to miłe. Wzajemne pozdrowienia i życzliwości a szczególnie ,gdy słyszeliśmy polski język - okazuje się, że Polacy są wszędzie. Pytania :skąd jesteście padały z obu stron. A odpowiedzi: my z Kałuszyna, powiatu mińskiego, a oni: spod Węgrowa, ze Śląska, z Krakowa.

            Następny dzień – to już Londyn. Po śniadaniu w Bistro jedziemy londyńskim metrem do Centrum. Zwiedzamy Muzeum Figur Woskowych. Postacie świata sztuki, filmu, teatru, polityki jak żywe stoją przed nami. Migają flesze z każdej strony. Tłum ludzi przechodzi przed kolejnymi elementami wystawy, każdy chce mieć pamiątkowe zdjęcie. Potem seans w kinie 4D z niesamowitymi efektami, następnie przejazd pod ziemią dyliżansami   trzykilometrową trasą  historii Londynu. Jedziemy obserwując  wydarzenia i historyczne postacie  jak w lalkowym przedstawieniu.

            Kolejne elementy  dwudniowego zwiedzania Londynu to: oczywiście Big Ben, Zielony Park im. Księżnej Diany, Pałac Backhingam, oglądanie zmiany warty  królewskiej/ podziwialiśmy piękne konie i stroje z szamerunkami na jeźdźcach/pomniki i miejsca historyczne o których opowiadała przewodniczka – p. Gosia – Polka mieszkająca w Londynie.

            Kolejny dzień  najbardziej był wyczekiwany ,bo był to  czas rekreacji i zabawy w TORP Parku. Wysokie zjeżdżalnie, karuzele , woda i plaża oraz wiele innych atrakcji było do naszej dyspozycji przez cały dzień, a wieczorem także niezwykła obiadokolacja „U Chińczyka” Cała uczta wręcz nie kolacja, dania różnego rodzaju i do wyboru : Co kto chce i ile chce.

            W ogóle wyżywienie podczas całego pobytu na wyspie takie jakie lubimy. Trzy posiłki dziennie :w tym śniadanie typowo londyńskie na słodko /dżemy, czekolada, rożki, bułeczki itp./  Około południa lunch /kanapki, owoce, ciasta, napój/, a obiadokolacja wieczorem bardzo syta i obfita na gorąco.

            No i niestety nadszedł czwartek czas naszego powrotu. Jeszcze tylko ostatnie zakupy pamiątek, prezentów dla bliskich w londyńskich sklepach , a szczególnie w sieci Pri Marks jako najtańszej. Dziewczęta zakupiły sobie kolorowe bluzeczki  z nadrukami , chłopcy pamiątkowe  koszulki , a za kilka godzin przekraczaliśmy granicę Anglii Eurotunelem już z mniejszymi emocjami, bo wiedzieliśmy  jak to się odbywa. Myślami byliśmy już w naszych domach. Droga mijała szybciej niż w tamtą stronę .

            Jeszcze w Niemczech przygoda. Przemili funkcjonariusze policji zatrzymali nasz autobus i poprowadzili  na Bazę Wojskową do sprawdzenia. Początkowo dreszczyk emocji może strachu nawet  dał znać o sobie. Słychać było w autokarze: boję się, bo przecież noc, dokoła ciemno, policja szczególnie umundurowana w kamizelkach i pod bronią……… ale szybko sprawa wzięła inny obrót, gdy do autokaru wszedł funkcjonariusz i zapytał: skąd wracacie? Jak było? Okazało się, że to nasz rodak, który jako mały chłopiec  zamieszkał z rodzicami w Niemczech. Jaki ten świat mały. Już nie było się czego bać, autokar po sprawdzeniu został poprowadzony do autostrady i szczęśliwie cali i zdrowi wróciliśmy do Kałuszyna , gdzie czekali już stęsknieni rodzice.

            Dziękujemy darczyńcom  dzięki którym  mogliśmy wyjechać :  Dyrektorowi Szkoły Podstawowej,  Burmistrzowi Kałuszyna,  Zarządowi Powiatu Mińskiego, ś.p.  P. Andrzejowi Gożlińskiemu, Dyrektorowi Banku Spółdzielczego w Kałuszynie , Dyrektorowi Domu Kultury, p. Wróblewskiemu.

            Zdjęcia z wyjazdu - na stronie "Eksplozji".